Kolejne minuty mijały w wielkim poruszeniu. Domownicy i goście szykowali się do balu, nie zdając sobie sprawy z przykrości, która spotkała Hrabiego Henryka. Siedział on w swym pokoju i dumał.
– Ojczulku! – odezwała się Zuzanna.
Stała za drzwiami i pukała. Z początku odpowiadała jej tylko cisza, jakby nikogo nie było w środku.
– Ojczulku! Jesteś tam? – dopytywała Zuzanna.
Nikt z pytanych przez nią domowników nie widział Hrabiego i było, to dla niej jedyne miejsce, w którym mógł się znaleźć.
– Wejdź, Zuzanno! – odpowiedział w końcu Hrabia.
Zuzanna otworzyła drzwi i weszła do środka. Hrabia stał wyprostowany na środku komnaty, usilnie próbował ukryć smutek. Córka podeszła do niego i zapytała:
– Ojczulku, czy coś się stało? Jesteś taki smutny.
Przytuliła ojca i nalegała, by jej odpowiedział.
– Nic takiego moja droga. Ja i Zofia… Pokłóciliśmy się. – odparł Hrabia.
Dziewczyna spojrzała na ojca z miłością i współczuciem.
– Czy mogę Wam jakoś pomóc? – zapytała dziewczyna.
– Nie, moja droga. Musimy przez to przejść sami. – odpowiedział Hrabia.
– Dobrze, ojczulku. – odpowiedziała mu córka.
– Jedno możesz dla mnie zrobić. – powiedział Hrabia.
– Tak, ojczulku? – spojrzała na ojca z wyczekiwaniem.
– Jeśli Witold, kiedyś ci się oświadczy, to przyjmij jego oświadczyny bez wahania. Masz moje błogosławieństwo. – powiedział Hrabia.
Zuzanna przytuliła ojca i ucałowała go w policzek.
– Dziękuję, ojczulku! – powiedziała z radością.
Hrabia uściskał ją mocno raz jeszcze, pogładził po policzku i powiedział:
– Szykuj się. Wkrótce bal.
Dziewczyna uśmiechnęła się i wróciła do siebie. Po chwili w komnacie pojawiła się Hrabina. Stanęła w progu i odrzekła:
– Jeśli, to będzie dla ciebie dowód, mego szczerego żalu, to chciałabym pobłogosławić Zuzannę, gdy będzie wyjeżdżać.
Przez moment patrzyła na Hrabiego, lecz był odwrócony do niej plecami. Nic nie mówił, zupełnie, jakby w ogóle jej nie słuchał. Patrzył tylko przez okno na śnieg, który powoli sypał na dworze. Hrabina posmutniała, jej żal z każdą chwilą stawał coraz bardziej szczery, jednak nie ze względu na Zuzannę, lecz swego męża. Po jej policzku spłynęła łza, odwróciła się.
– Spójrz na mnie. – usłyszała za sobą głos Hrabiego.
Hrabina spojrzała na niego i kolejne łzy popłynęły po jej policzkach.
– Wybaczam ci! Chcę, byś mi towarzyszyła na balu. – powiedział Hrabia.
Żona spojrzała na męża z delikatnym uśmiechem.
– Miły… – powiedziała po cichu.
Hrabia przytulił żonę i otarł jej łzy. Potem oboje weszli do swojej komnaty, by przyszykować się do balu.
Zamieszanie we dworze trwało. Pierwsi goście zaczęli pojawiać się we włościach Hrabiego. Wszyscy przybyli zbierali się w dużym przedsionku obok sali balowej. Zapachy dań i dźwięki muzyki wabiły przyjeżdżających gości. Wystrojona służba pomagała gościom przy zdejmowaniu płaszczy. Gdy przyszedł czas w sali balowej pojawił się Hrabia z Hrabiną i Witoldem. Wspólnie witali gości i zapraszali ich do środka. W tym roku gości było więcej niż kiedykolwiek wcześniej, a to za sprawą Króla, który zaszczycił dom Hrabiego swą obecnością. Każdy kto przywitał się już z gospodarzami i wszedł w głąb sali, to od razu wyszukiwał wzrokiem Króla. Jego Wysokość, oprócz znakomitego miejsca przy stole, miał również tron, który przywiózł ze sobą z pałacu. Siedział na nim w nad wyraz dostojny sposób i przyglądał się wszystkim. Goście zaś zatrzymywali się przed Królem i kłaniali się mu, a Król odpowiadał im lekkim skinieniem głowy. W coraz większym tłumie dało się słyszeć ciekawskie pytania:
– Król jest sam? – ktoś szepnął.
– A gdzie Książę? – zdziwił się drugi.
– Czy Książę przybędzie? – pytał trzeci.
Nikt nie dał nikomu jasnej odpowiedzi, tylko plotki mnożyły się jeszcze przed rozpoczęciem balu. Byli również i tacy, którzy zachwycali się pięknym wystrojem i zdobieniami. A jeszcze inni ilością gości i ich strojami. Pośród okolicznych, prostych mieszkańców jeszcze więcej było szlachciców, którzy nie chcieli przegapić balu z udziałem Króla. Kiedy sala zapełniła się gośćmi, przyszedł czas na prezentację córek gospodarza. Elżbieta i Grażyna przyglądały się gościom z balkonów nad salą balową. Zuzanna zaś w pokoju na piętrze kończyła się szykować. Królewski Herold, którego Król zabrał ze sobą w podróż, oznajmiał przybycie gości.
– Grażyna! Córka Hrabiego Henryka! – powiedział Herold.
Dziewczyna z ogromną radością zeszła po schodach. Jej żółta suknia ze złotymi cekinami była piękna. Baron Karol podszedł do niej, ukłonił się i ucałował ją w dłoń. Następnie zabrał Grażynę na środek sali. Po chwili Herold oznajmił przybycie kolejnej panny.
– Elżbieta! Córka Hrabiego Henryka! – powiedział głośno Herold.
Dziewczyna z dumą zeszła po schodach, choć kroczyła szybciej niż jej siostra. Prezentowała się pięknie w żółtej sukni ze złotymi cekinami. Hrabia Stefan podszedł do niej, ukłonił się i ucałował ją w dłoń. Po czym zabrał Elżbietę ze sobą na środek sali. Na końcu Herold oznajmił przybycie ostatniej panny.
– Zuzanna! Córka Hrabiego Henryka! – powiedział głośno Herold.
Gdy dziewczyna pojawiła się na balkonie, ludzie na sali zupełnie zamilkli. Nawet jej siostry ucichły, co zdarzało im się rzadko. Patrzyły i nie mogły uwierzyć, że widzą swoją siostrę. Zuzanna schodziła po schodach powoli, zupełnie, jakby płynęła. W chabrowej sukni ze złotymi koronkami, diademem i naszyjnikiem z drogocennych kamieni wyglądała jak najprawdziwsza księżniczka. Uśmiechała się delikatnie, jej kroki były równie delikatne, ale pewne. Witold podszedł do niej, ukłonił się i ucałował ją w dłoń, po czym zabrał ją ze sobą na środek sali. Wtedy Hrabia poprosił gości o uwagę.
– Moi drodzy! Dziękuję za przybycie! Jesteśmy już w komplecie. Jak co roku odbywa się tu bal zimowy, na który zapraszamy okolicznych mieszkańców i szlachtę. W tym roku jest nas więcej, a wszystko za sprawą Jego Wysokości, który zaszczycił nas swoją obecnością. – powiedział Hrabia.
Król wstał, podziękował Hrabiemu i sam przemówił.
– Moi mili! Ja również dziękuję Wam za przybycie! Wielu z was jest ciekaw, czemu tu przybyłem. Dziś mój syn, a wasz książę, wybierze sobie żonę. Właśnie we włościach Hrabiego Henryka. Książę pojawi się tu zaraz po pierwszym tańcu. A teraz czas na tańce! – powiedział Król.
Wśród gości na sali balowej podniósł się szum. Wszyscy byli zaskoczeni słowami Króla, a tym bardziej byli ciekawi kogo wybierze Książę. Grażynie i Elżbiecie oczy zajaśniały jak nigdy wcześniej.
– Książę! Słyszałaś? – mówiła jedna do drugiej.
I to jeszcze nad uchem swych kawalerów. Herold zastukał w laską o podłogę i muzykanci poczęli wygrywać walca. Goście ruszyli w tan. W lekkim kroku wirowali wszyscy w koło. Przez cały ten czas córki Hrabiego obmyślały jak zauroczyć Księcia, by ten od razu im się oświadczył. Panami, z którymi tańczyły, w ogóle się nie przejmowały. Gdzieś dalej w tłumie, Zuzanna tańczyła z Witoldem. Byli sobą zauroczeni, ani na chwilę nie spuszczali się z oczu. Muzyka grała, a dźwięk skrzypiec nie pozwolił nikomu się zatrzymać. Krok w tą i krok w tamtą. Pierwszy taniec był dla wszystkich pełen radości. Tańczyły ze sobą zakochane pary, małżeństwa i ludzie, którzy nigdy wcześniej się nie znali. Witold tańczył jak prawdziwy mistrz, a Zuzanna pozwoliła mu się prowadzić. Choć na sali było dość głośno i żwawo, to dla nich, ta sala była zupełnie pusta. Dwoje zakochanych krążyło w tańcu pełnym miłości. Gdy nagle muzyka ucichła. Goście radośnie dziękowali sobie za wspólny taniec Po chwili wszyscy patrzyli już na balkony, wyczekując pojawienia się Księcia. Wydarzyło się, jednak coś innego, co nie miało dla nich większego znaczenia. Herold zastukał laską o podłogę.
– Witold! Gość Hrabiego Henryka pragnie przemówić! – powiedział Herold.
Witold zabrał Zuzannę przed oblicze Hrabiego i Króla Uklęknął, otworzył zdobioną szkatułkę i zapytał:
– Zuzanno! Moja najdroższa! Czy sprawisz mi tę radość i zostaniesz moją żoną?
Zuzanna zasłoniła usta ze zdumienia, przez chwilę nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. W dodatku zachwycił ją ogromny szmaragd na złotym pierścieniu. W końcu z wielkim uśmiechem na twarzy odpowiedziała:
– Tak!
Witold ucieszył się ogromnie. Wyjął pierścionek ze szkatułki i włożył go Zuzannie na palec. Goście na sali poczęli klaskać i gratulować zakochanym. Po chwili z tłumu wyszły siostry Zuzanny i zwróciły się z pretensją do Króla.
– Wasza Wysokość! Kiedy przybędzie do nas Książę? Co kogo obchodzą zaręczyny służby! – powiedziała Grażyna.
– No właśnie. Czekamy, aż Książę się nam oświadczy. – dodała niemiło Elżbieta.
Pośród gości znów zrobiło się głośno. Czekali oni na Księcia, a nie czyjeś oświadczyny. Wszyscy patrzyli z wyczekiwaniem na Króla. Hrabia dał znak Heroldowi, że już czas. Wtedy zastukał laską o podłogę i oznajmił:
– Jego Wysokość! Książę Witold!
Na sali balowej zapadła cisza. Witold puścił dłoń Zuzanny i podszedł do Króla. Ten przepasał go szarfą królewską i włożył mu na głowę koronę. Król przytulił Witolda i powiedział do zebranych na balu:
– Mój syn! Książę Witold!
Goście ukłonili się przed Księciem. Każdy dookoła był albo zachwycony, albo bardzo zdziwiony. Witold wrócił po Zuzannę i przedstawił ją ojcu, a zebrani na balu poddani pilnie obserwowali te niezwykłe wydarzenia.
– Wasza Wysokość! Oto Zuzanna. Moja wybranka.
Dziewczyna była zdziwiona tym, co działo się na jej oczach, lecz Witold obiecał, że wszystko jej wytłumaczy. Król ucałował syna i przyszłą synową, pogratulował im, po czym Książę przedstawił swoją narzeczoną poddanym. Wszyscy poczęli klaskać i wiwatować na cześć przyszłej pary królewskiej. Witold ucałował ją, a ludzie poczęli jeszcze głośniej wiwatować. Natomiast siostry Zuzanny czerwieniały ze złości. Nagle Elżbieta zaczęła krzyczeć.
– Co to ma znaczyć!? To jakieś żarty! – krzyczała.
Zaraz za nią Grażyna poczęła skakać i piszczeć ze złości.
– Nie! Nie! Nie! – piszczała.
Hrabia wzburzył się ogromnie na zachowanie córek i podniósł na nie głos.
– Milczeć!
Dziewczęta od razu się uspokoiły. Swoim zachowaniem tak obraziły swoich towarzyszy, że ci odsunęli się od nich.
– To niedopuszczalne. – dodał Hrabia.
Wtem z tłumu odezwał się jeden ze szlachciców.
– Hrabio, prawdę powiadasz, ale wyjaśnij nam, czemu Książę, udawał twego bratanka. – powiedział szlachcic.
– Moi mili! – zaczął Hrabia.
Szybko przerwał mu Witold. Złapał go za ramię i powiedział:
– Pozwól wuju.
Książę stanął przed gośćmi na balu i powiedział:
– Moi mili! Wielu z was, poznało mnie, jako bratanka Hrabiego Henryka. Jak jednak widzicie, jestem synem Króla. Nasz wspaniały i mądry Król, przysłał mnie tu bym nabył mądrości i poznał trud pracy. Nikt nie mógł o tym wiedzieć, by nikt nie traktował mnie lepiej ze względu na me pochodzenie. Dziękuję za to, że byliście dla mnie dobrzy.
Goście poczęli klaskać i głośno wiwatować na cześć Księcia. Elżbieta zaś i Grażyna, wybiegły obrażone z balu. Tańce rozpoczęły się na nowo. Skoki, obroty, harce! Okrzyki radosne i śmiechy! Witold zabrał Zuzannę w tan.
– Książę. – powiedziała Zuzanna z uśmieszkiem na twarzy.
Witold obracał nią delikatnie w tańcu.
– Nie przeszkadza ci to? – zapytał.
– A książę, to ktoś inny, niż Witold? – zapytała.
– Nie. – odparł z uśmiechem.
– Nie przeszkadza mi to. – odparła Zuzanna.
Książę zatrzymał się, dotknął jej policzka i pocałował ją w usta.
– Kocham cię najmocniej na świecie! – powiedział zapatrzony w ukochaną Witold.
Dziewczyna rozweseliła się jeszcze bardziej i odparła:
– A ja kocham ciebie!
Ich oczy lśniły jak iskierki. Tańczyli wolno, patrząc sobie przez cały czas w oczy. Mijał czas. Goście zasiadali do stołu, jedli i znów tańczyli. Rozmawiali, opowiadali sobie plotki i wnosili toasty. Gdy wybiła północ, Herold znów zastukał o podłogę.
– Hrabia Henryk przemówi! – powiedział głośno Herold.
Hrabia zaprosił do siebie Witolda i Zuzannę, po czym odparł:
– Moje serce się raduje! W obecności Jego Królewskiej Mości i waszej, drodzy goście! Chciałbym pobłogosławić przyszłą parę królewską!
Młodzi uklękli i pochylili głowy, a Hrabia pobłogosławił ich i życzył wszystkiego dobrego. Po chwili to samo uczyniła Hrabina. Młodzi wstali, a przed nimi stanął Król.
– O mnie zapomnieli. – zaśmiał się Król.
– Wybacz, ojcze. Czy pobłogosławisz nas? – zapytał Książę.
Znów uklękli, a Król dał im swoje błogosławieństwo. Wszyscy poczęli klaskać na cześć Króla i Księcia. Bal trwał dalej. Tańce i biesiada były dla wszystkich bardzo miłe. Mimo to, wciąż był problem do rozwiązania. Hrabia głowił się i głowił przez cały czas. Gdy bal dobiegał końca, Hrabia posłał po swoje córki. Goście przyglądali się niesfornym pannom i wyczekiwali zmyślnej kary dla nich.
– Cóż mam z wami począć? – odrzekł Hrabia.
Dziewczęta ignorowały, jednak ojca i ludzi dookoła nich. Czuły się pokrzywdzone.
– Przyniosłyście mi wstyd. Ostrzegałem was, że kolejny wasz występek, będzie srogo ukarany. – mówił Hrabia.
Książę podszedł do Hrabiego i powiedział:
– Może niech Zuzanna zdecyduje, co z nimi zrobić?
Hrabia zgodził się, a Zuzanna stanęła na jego miejscu. Przez chwilę milczała, patrzyła na siostry z litością.
– Królu! Jeśli tylko pozwolisz. – mówiła Zuzanna – Niech me siostry udadzą się na służbę do pałacu. Jeśli przez rok odmienią swe zachowanie, to zostaną dwórkami w pałacu, a jeśli nie, wrócą do domu, jako służące.
Na te słowa Elżbieta i Grażyna, oburzyły się ogromnie.
– Matko! – zaczęły wołać.
Wtem wzrok Króla i Hrabiego padł na Hrabinę.
– Macie to, na co zasłużyłyście. – powiedziała Hrabina z ciężkim sercem.
Król zgodził się na to, co postanowiła Zuzanna. Bal dobiegł końca. Straż przyboczna Króla, zabrała Elżbietę i Grażynę na wóz. Zostały wszystkiego pozbawione, tylko proste suknie do pracy i pledy, by się ogrzać, im zostały. Król zaś pozostawił Hrabiemu mnóstwo podarków z wyrazami wdzięczności za pomoc. I tak Król, Witold i Zuzanna wyruszyli w podróż do pałacu.

Nice blog
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Thank you 🙂
PolubieniePolubienie