Cześć 🙂

Mam dla Was niespodziankę 😀 Mam nadzieję, że się Wam spodoba 😉 Milczałam chwilę w sprawie książki „Siedem dni do zakochania”. Dziś spokojnie mogę poinformować, że pierwsze sztuki są już gotowe 🙂 Czekają tylko na chętnych, przyszłych właścicieli… 😉

 

 

Ostatnie poprawki są już dopięte. Zdjęcie z okładki trafiło na pierwszą stronę, a sama okładka przeszła transformację 🙂 Długo zastanawiałam się nad nią i jej wyglądem. Nie byłam pewna jaki efekt chcę uzyskać. Zaczęłam od kombinacji z papierem, potem materiałami ozdobnymi, aż dotarłam do cudnej, czerwonej wstążki. I tak jak widać na zdjęciach, to z niej jest cała okładka 🙂 W tym miejscu przypomnę, że książkę od A do Z robiłam sama, bez pomocy wydawnictw czy drukarni itd.. Niezastąpionym wsparciem jak zawsze okazała się najbliższa rodzina i razem daliśmy radę 🙂 A każdy kolejny krok do przodu był wsparty Ojcowską ręką 😀

 

Na razie to tyle 🙂 Poniżej znajdziecie kolejny fragment tej intrygującej i romantycznej opowieści 😉 Być może będzie, to ciekawy prezent na Dzień Kobiet… 😉

Chętnych na książkę zapraszam do kontaktu po przez stronę –> KONTAKT lub bezpośrednio pod email –> kmacisia_sg@interia.pl 🙂

Fragment „Siedem dni do zakochania” rozdział III

I

(…) Wracam. Może jaguar go pożarł albo krokodyl? Byłoby kiepsko. Eh… I już nie wiem gdzie jestem. Mogłam zostać w namiocie. A on mógł nie biegać sam wśród tych krzaków. Poczekałby i pobiegałabym razem z nim. No, może nie od razu. Z tą nogą pobiegłabym dwa kroki albo i nie. A tam co!? Coś się rusza w krzakach. Mnie też zjedzą dzikie koty? Będę się bronić! No podejdź bliżej! Nie boję się! Zaraz jak ci przyłożę tym kijem! A masz! Ooo! Mario! Przepraszam! Przepraszam cię, tak bardzo! Myślałam, że to jakieś dzikie zwierzę. Weź się tak nie skradaj. Nie oszalałam. Po prostu poszłam cię szukać i tyle. Zrobiłam ci coś? Leje ci się z nosa… Przepraszam. Zaraz cię opatrzę! Na prawdę nie chciałam. Wracajmy do obozu tam jest apteczka.

II

Pokaż. W sumie ten nos, to jest tylko lekko starty. Plasterek wystarczy i krew już prawie przestała się sączyć. Będziesz żyć. Jesteś zły? Ja naprawdę nie wiedziałam, że to ty… Masz rację, jesteś duży i silny, i rysa na nosie cię nie pokona. Moja noga? A dziękuję! Boli bardzo. Póki nie wstałam bolała mniej. Chyba jest dobrze. W końcu zrobił się strup, to znaczy, że się goi. W koło jest jeszcze zaczerwienione. Posmarujesz? Wiesz, sama też potrafię używać kremów, maści i tego typu wynalazków… Uparty jesteś. No dobrze. Smaruj, skoro to cię uszczęśliwi. Hehe! Chwila moment i gotowe. Noga, nogą, ale bym coś zjadła. Nawet i pająka! Coś ten Mario strasznie zamyślony. Tym razem byłam miła. Ciekawe, o czym tak rozprawia ze sobą? Nawet przez chwilę miałam ochotę coś palnąć, ale przecież uratował mi życie… (…)

Dzięki, że jesteście ❤

Pozdrawiam

Kmacisia ❤