Dzień dobry!

Jutro Niedziela Miłosierdzia. Święto ustanowione przez Jana Pawła II, a objawione przez Jezusa św. Faustynie. Dla mnie jest to szczególne święto, być może, dlatego że zwracam się do Bożego Miłosierdzia każdego dnia. Po mimo wielu trudności w życiu, staram się o Nim nigdy nie zapominać. Każdego dnia staję o godzinie 15 z rodziną i odmawiam Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Obok ustawionego w domu ołtarzyka z Krzyżem i figurą Matki Bożej, stawiamy jeszcze obraz Miłosierdzia Bożego. Zapalamy świece i zanurzamy się w modlitwie. Czasem jest to bardzo trudne, czasem wszystko jest tak bardzo zajmujące, czasem po prostu się nie chce. Jednak zawsze motywujemy się, jako rodzina, do spędzenia tego szczególnego czasu z Bogiem. Wielokrotnie nie tylko wypłakujemy łzy, ale i wzrastamy w siłę. Odmówienie Koronki wciągu dnia jest jak wciśnięcie przycisku reset. Klękam, siadam, a słońce wdziera się przez okno wprost na obraz Miłosierdzia Bożego. Uśmiecham się i odmawiam kolejne „Dla Jego bolesnej męki…”. Ciężar z duszy, jakby znikał, opadał ze mnie. Czuje się dobrze, mija złe samopoczucie, dyskomfort, złe emocje. Wraca chęć życia, motywacja i siła. A w tym wszystkim najpiękniejszy jest mocny dotyk Miłości.

Pozdrawiam

Kmacisia ❤

P.S.

Pomódlmy się dziś wspólnie 😉