Wśród wielu pomysłów na smak tortu w ostatnim czasie padł los na pistacje. Smak przez wiele osób uwielbiany. Dlaczego więc by nie spróbować? Pistacje nie należą do moich ulubionych przekąsek, ale jako dodatek do deserów są jak najbardziej pożądane. Jak mógłby wyglądać taki tort pistacjowy? W zasadzie mógłby być zielony. Jednak same pistacje to trochę za mało. Zastanawiałam się czy nie połączyć mięty z pistacjami. W końcu czemu by nie. Dzień wcześniej siostra upiekła ciasto miętowe i to tak naprawdę zainspirowało mnie do tego połączenia. Oprócz inspiracji od miętowego ciasta został jeszcze miętowy syrop. Dlaczego więc nie spróbować? Tylko czy śmietanka po dodaniu gęstego syropu nie zrzednie? To było pytanie trafione w punkt. Jednak wystarczyło dodać więcej serka mascarpone by krem się ścisnął. Jednak to nie wszystko. Syrop miętowy dodałam także do biszkopta. Efekt mnie powalił. Orzeźwiający biszkopt! Oczywiście w biszkopcie były także zmielone pistacje i zielony barwnik. Biszkopt nasączyłam czarną herbatą, choć wydaję mi się, że lepiej pasowałaby tam herbata miętowa. Tak więc w jednym kremie śmietankowym pojawiły się pistacje, a w drugim orzeźwiająca mięta. Nad wszystkim zagórowała czekoladowa róża oraz motylki. I tym o to sposobem powstał tort pistacjowo-miętowy. Efekt jeszcze nie jest zniewalający, ale wszystko to kwestia dopracowania.