Zawsze lubiłam słodkości. Piekłam ciasta biszkoptowe, kruche, babeczki. Próbowałam się w różnych wypiekach. Na samym początku nie było tak łatwo jak mogłoby się wydawać. Pierwsze wypieki często kończyły się zakalcem. W trakcie wielu prób kunszt się doskonalił. Pierwsze torty również nie do końca zadowalały wyglądem. Nadrabiały to jednak smakiem. Zawsze lubiłam majsterkować w kuchni. Nie przywiązywałam jednak, aż tak dużej wagi do tortów jak teraz. Wszystko zaczęło się od zaproszenia do pomocy przy komunii. Córka siostry ciotecznej przygotowywała się do tej uroczystości. Kiedy omawiałam z nią szczegóły moich obowiązków wspomniała również o torcie. Miała go zamówić. Wtedy zaproponowałam jej swoją pomoc również przy torcie. Miałam ich kilka za sobą i ostatni wyszedł mi całkiem zadowalająco. Temat był do przedyskutowania na potem. Obiecałam że dopracuję swój sposób na tort, a potem się pomyśli. W trakcie tego potrzeba zamieniła się w pasję. Moim sposobem na tort był krem budyniowy. Jednak nie był on odpowiedni na komunię. Zaczęłam więc szczegółowo pracować nad klasycznym tortem śmietanowym. W końcu taki jest idealny na taką okazję. Soboty stały się moim dniem z tortami. Okazało się, że oprócz pasji mam też rękę do tortów. Wszystko jednak potrzebowało dopracowania. Perełką okazał się tort śmietanowy obłożony masą cukrową i ozdobiony cukrowymi różami. Efekt końcowy był naprawdę zadowalający. Wzmocnił on moją wiarę we własne umiejętności. Cały czas się rozwijam i tak naprawdę jestem jeszcze na początku słodkiej drogi. Nie poddaję się porażkami. Metoda prób i błędów może wydawać się długa. Jest jednak bardzo satysfakcjonująca. Poniżej zdjęcia owej perełki. Mam nadzieję, że pisząc tego bloga zarażę innych swoją pasją.
Kmaciś 😉