Noc mijała tak spokojnie, bezwietrznie, cicho i powoli. Dla Kasi wciąż trwała, nawet gdy wstało słońce. Nie śniła już, lecz nadal miała zamknięte oczy. Z lekkością i przyjemną potrzebą nic nierobienia leżała przytulona do poduszki. Z każdą chwilą ściskała ją mocniej, jakby nie chciała wyjść z łóżka. Po miło spędzonym wieczorze zapomniała o wszystkim, co miała na dziś zaplanowane. W końcu otworzyła oczy i przeciągnęła się, jak najbardziej mogła. Uśmiechnęła się do siebie i spostrzegła, że za oknem jest już dzień. Wzięła do ręki telefon i z przerażeniem zauważyła, że jest godzina 8, a w dodatku ma nieodebrane 3 połączenia. Zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki. Po chwili usłyszała, że dzwoni telefon hotelowy. Z pośpiechem wróciła do pokoju i odebrała:
– Dzień dobry! – powiedział recepcjonista.
– Dzień dobry! – odparła jeszcze zaspana Kasia.
– Przepraszam, że budzę…
– W porządku.
– Przyszedł pan Konrad i chciał się z panią zobaczyć.
– Tak? Tak. W porządku. Za kilka minut zejdę.
– Pan Konrad chciał pójść po panią do pokoju.
– W porządku.
Odłożyła słuchawkę i z ogromnym zdziwieniem wpatrywała się w ścianę. Stała tak dłuższą chwilę, zastanawiając się, o czym zapomniała… W pewnym momencie ktoś zapukał do drzwi. Potargana, we wczorajszym ubraniu, Kasia otworzyła drzwi.
– Hej… Wyglądasz strasznie. – zaśmiał się Konrad.
– Hej. Wiem. Zasnęłam wczoraj przy czytaniu. – odpowiedziała Kasia.
– Spoko. Już chciałem zapytać, czy słyszałaś o prysznicu.
– Właśnie tam szłam.
Kasia otworzyła szerzej drzwi i weszła do środka a Konrad za nią.
– O czymś zapomniałam?
– No, miałem po ciebie przyjechać.
– Okej. Nie ustawiłam sobie budzika… Tu mieliśmy się spotkać?
– Nie, ale pomyślałem, że tu wpadnę po ciebie.
– Daj mi kilka minut.
– A może kilkadziesiąt?
– Zabawne…
Konrad śmiał się przez chwilę i patrzył jak Kasia, przebiera rzeczy w szafie. Wystarczył jej krótki moment, by wybrać dzisiejszą kreację, jeśli tak można nazwać krótkie szorty i lekką koszulę bez rękawów. Dziewczyna zgarnęła wszystkie rzeczy do łazienki i już chciała się w niej zamknąć, gdy wróciła do pokoju i powiedziała:
– Mógłbyś zaczekać na dole.
– Tu nie mogę?
– Nie.
Chłopak westchnął głęboko i wyszedł, a Kasia pobiegła prędko do łazienki. Wzięła szybki prysznic, wysuszyła się, uczesała i ubrała. Wyglądała całkiem dobrze, a przynajmniej tak stwierdziła, kiedy obejrzała się w lustrze. Zabrała torebkę i z gracją zbiegła po schodach. Przywitała się z recepcjonistą i zaczęła rozglądać po recepcji. Konrada nie było ani na recepcji, ani w kawiarni. Wyszła przed motel, dalej się rozglądając. Przez moment poczuła się zniesmaczona owym zniknięciem, gdy na końcu parkingu zauważyła w końcu Konrada, który opierał się o samochód. Podeszła do niego i zapytała:
– Jedziemy?
– Tak.
Wsiedli do auta i ruszyli. Przez kilka minut nic nie mówili. Kasia spoglądała na jego stalowe ramiona i kierownicę, a po chwili na drogę i całą okolicę. On zerknął na nią raz, tak jakby czuł, że w ten sposób wywiązuje się z umowy. Po dłuższej chwili ciszy włączył radio.
– Zdążyłaś coś zjeść?
– Nie.
– To możemy gdzieś wyskoczyć.
– Nie. Babcia zaraz nakarmi mnie śniadaniem dla całej armii.
– Haha! Babcie!
Półgodzinna podróż dłużyła się, jak tylko mogła. Przez pewną część drogi mijali malowane pola, sady owocowe i rozmaite domy. Po jakimś czasie jednak wjechali na autostradę, gdzie skończyły się piękne widoki i nie było już na czym zawiesić oka. Pomimo spędzonego wczoraj wspólnego, a zarazem miłego wieczoru, zrobiło się, jakby niezręcznie. Szczególnie skrępowany był Konrad, spinał się, dość mocno zaciskał dłonie na kierownicy. Przypominał sobie, jednak po co odstawia tę szopkę.
– Będziesz dzisiaj w klubie?
– Nie planowałam.
– Szkoda.
– Czemu?
– Wiktor cię polubił.
– Nawet dla Wiktora nie znajdę dziś czasu.
Konrad postukał palcami po kierownicy, wziął wdech i zapytał:
– A dla mnie?
– Dla ciebie również.
– No wiesz…
Dziewczyna śmiała się przez moment, rozbawiła ją niezadowolona mima kolegi.
– A ty będziesz? – zapytała.
– Gdzie?
– Tam gdzie mnie nie będzie.
– Nie, dziś mam wolne.
Nie przemyślał, jednak tych słów. Kasia spojrzała na niego pytająco, jakby coś zaczęła podejrzewać.
– No co? – zapytał nagle.
– Nic. – odparła.
Spojrzała przed siebie i zastanawiała się, czemu o to zapytał. Przez jakieś kilka minut jechali w ciszy między sobą, tylko radio dawało znać o swoim istnieniu. Autostrada się skończyła i wjechali w tereny wiejskie, znów pojawiły się pola i sady.
– Wiesz.. Hmmm. – chrząknął Konrad.
Kasia spojrzała na niego.
– Wiesz… Gdybyś wpadła, to myślałem, że i ja bym wpadł. – próbował wybrnąć z sytuacji.
Zajęło mu chwilę, by zauważyć niepokój na twarzy Kasi i przeanalizować własne słowa.
– Nie masz co robić w dzień wolny? – zapytała.
– Aaa…Hmm – znów chrząknął.
Próbował wymyślić coś na poczekaniu, ona zaś czekała na wyprowadzenie jej z podejrzeń.
– W dzień wolny mógłbym może, na przykład, pokazać ci kilka fajnych trików na ringu. – wydukał.
– Naprawdę?
– Jasne. Byłoby fajnie, nie tylko wypić wspólnie kawę.
Zaraz gdy to powiedział, odwrócił od niej wzrok, próbując ukryć kłamstwa.
– Byłoby miło. – odpowiedziała mu.
Szczery uśmiech na jej twarzy był dla niego niczym sztylet, rozdzierający jego ukryte zamiary. Zawsze był szczery i mówił, to co myślał, jednak tym razem problemy finansowe pchnęły go w objęcia kłamstwa. Czuł się podle. ale tylko, gdy patrzyła na niego. Bez tego nie miał wyrzutów sumienia. Jechali dalej, jedna wioska kończyła się, a druga zaczynała. Pomimo wciąż wczesnej pory słońce prażyło dość mocno.
– Co za upał… – Kasia zmieniła temat.
– No. – odparł beznamiętnie Konrad.
– Może w końcu się opalę.
– Trochę blada jesteś.
– Tobie też przydałoby się słońce.
– Spędzam dużo czasu w klubie.
– Czasem trzeba pooddychać świeżym powietrzem.
– Czasem oddycham.
Konrad był już zmęczony tą rozmową. Kasia zdążyła to zauważyć, uśmiechnęła się tylko sama do siebie i nic nie mówiła na niezadowoloną minę kolegi. Odwróciła wzrok w stronę znajomego krajobrazu. Ta sama leszowa droga, te same stare, drewniane domy, tylko gdzieniegdzie powycinane połacie drzew. Wreszcie byli na miejscu.
– Dzięki. – powiedziała.
Wzięła do ręki torebkę i wysiadła z samochodu. Za płotem psy zaczęły ujadać, a z domu wychyliła się lekko pochylona i uradowana babcia.
– Przyjechać po ciebie?
– Wrócę autobusem.
– Może jednak?
– O 16? – odpowiedziała ciężko wydychając powietrze.
– To do zobaczenia. – puścił jej z zadowoleniem oczko.
Konrad wycofał samochód z długiego, złożonego z piasku i trawy podjazdu, i odjechał. Przez chwilę patrzyła, jak odjeżdża, uniosła dłoń i pomachała do niego. Zaraz wróciła jednak myślami do miejsca, do którego przyjechała. Babcia zdążyła powoli przydreptać do czarnej, drewnianej furtki. Odsunęła zasuwę i otworzyła ją. Kasia uściskała babcię na przywitanie. Kiedy była małą dziewczynką, babcia nie interesowała się nią tak bardzo, ale kiedy podrosła, tylko ona pamiętała o babci.
– Cześć babciu! – powiedziała wesoło Kasia.