Cześć 🙂

Chciałabym dziś napisać o modlitwie we wspólnocie, podzielić się z Wami doświadczeniem takiej modlitwy. Jak Wiecie po kilkuletniej przerwie wróciłam na spotkania wspólnoty Odnowa w Duchu Świętym Hosanna. Na spotkaniach czerpie, ale też daje coś od siebie. Czas, serce, doświadczenie Boga… 🙂 W mojej wspólnocie istnieje coś takiego jak telefon wspólnotowy. Kiedy ktoś ma jakiś problem, to wysyła sms-a albo dzwoni i cała wspólnota się za niego modli. Piękne w tym jest to, że Bóg działa i efekty tej modlitwy są bardzo widoczne.

Dziś chciałabym napisać szczególnie o jednym takim wydarzeniu. W czasie kawy u koleżanki ze wspólnoty (ok 2-3 tygodni temu) doszło do dość poważnego wypadku. Dzieci koleżanki wygłupiały się jak tylko mogły. Pomimo upomnień nie przestawały wariować. W pewnym momencie 5-letni syn koleżanki uderzył z całej siły głową w grzejnik. Zrobiła się spora dziura. Krew lała się, tryskała okropnie. Cała twarz chłopca była we krwi. Krzyczał z bólu i przerażenia, szybko slabł .Koleżanka była przerażona. Po kilku sekundach od uderzenia w drzwiach pojawił się jej mąż. W biegu zabrali chłopca samochodem do szpitala. Przed wyjściem koleżanka poprosiła mnie, abym zajęła się resztą dzieciaków i dodała „Wiesz co robić. Módl się!”

W jednej chwili rozesłałam sms-y do rodziny i wspólnoty, a po chwili siedziałam na łóżku i modliłam się wraz z dziećmi koleżanki. Modliłam się modlitwą zanurzenia we Krwi Chrystusa. Prosiłam, by Bóg wejrzał na chłopca i zaoszczędził mu oraz jego rodzicom cierpień. W pełnym zaufaniu Bogu zaczęłam Go uwielbiać, a potem wspólnie z dziećmi odmówiłam różaniec – wszystkie tajemnice bolesne. W między czasie starszy syn koleżanki otworzył Pismo Święte i przeczytał:

„Rzekł do niego Pan: <<Pokój z tobą! Nie bój się niczego! Nie umrzesz>>.”

Ks Sdz 6, 23

To było dla mnie potwierdzenie, że wszystko będzie dobrze. Po modlitwie zadzwonił mąż koleżanki i powiedział, że kiedy dojechali do szpitala, to krew nagle przestała lecieć. Lekarze opatrzyli chłopca. Zrobili mu rentgen, a na koniec założyli szwy. Choć wyglądało to z początku tak, jakby dziura była w kości, to na koniec okazało się, że to tylko skóra. W czasie badań nie wykryto żadnych guzów czy krwiaków, co często zdarza się przy takich urazach. Wstrząśnienia mózgu nie było i nic na to nie wskazywało. Po powrocie ze szpitala chłopiec zachowywał się tak, jakby nic złego się nie wydarzyło. W przeciągu kolejnych dni również czuł się dobrze i nic go nie bolało. Po kilku dniach zdjęto szwy, a przykra sytuacja rozeszła się po kościach.

Za chłopca modliło się dziesiątki ludzi. Bóg wysłuchał tego szturmu do nieba i wylał zdroje łask. Czasem jest trudno. Czasem można się zachwiać. Ale kiedy jest się we wspólnocie, to ciężko upaść albo się poddać. Zawsze znajdzie się ktoś kto wesprze dobrym słowem, czynem i modlitwą.

Wspólnota jest jak rodzina. Warto być we wspólnocie i to radosnej wspólnocie 🙂 Bo w takiej naprawdę widać działanie Boga 🙂

Bóg z Wami 🙂

Pozdrawiam

Kmacisia ❤