Witam Was gorąco! 🙂

Dzisiaj kolejne świadectwo 🙂 Miało być o początkach, ale z przynaglenia Bożego zmieniłam temat 🙂 Duch Święty prowadzi! I to jest prawda. Daje siłę, umacnia, obdarza łaskami, przychodzi z uzdrowieniem… Można by tak wymieniać w nieskończoność. Ostatnio odkryłam, że Duch Święty prowadził mnie i wzywał do Ojca przez cały czas, tylko jakoś tego nie zauważałam. Jak wspomniałam we wcześniejszym wpisie, to byłam swego czasu (2013-2014) na trzech rekolekcjach. Nie były to rekolekcje prowadzone typowo przez księdza, ale przez wspólnotę Odnowy w Duchu Świętym. Prowadzący rekolekcje byli zwykłymi, świeckimi wiernymi. Od momentu, kiedy udałam się na pierwsze rekolekcje mój obraz Boga zaczął się zmieniać. Nie miałam dobrego wzorca ojca, dlatego też Bóg Ojciec nie wydawał mi się kimś fantastycznym. Oczywiście do kościoła chodziłam, modliłam się, ale tylko tak dla zasady, w ramach tradycji. Zbyt wiele mi to nie dawało… W czasie rekolekcji doświadczyłam rzeczywistego dotyku Ducha Świętego. Zaczęłam szczerze cieszyć się z obecności Boga i nauczyłam się spontanicznej – indywidualnej modlitwy, a nie klepania formułek. To był pierwszy, prawdziwy w moim życiu krok zbliżający mnie do Boga. Oddałam życie Jezusowi! 🙂 To była i jest najlepsza decyzja w moim życiu. Pod koniec rekolekcji odbyła się modlitwa o wylanie Ducha Świętego. Kiedy wstawiennicy modlili się nade mną, to liczyłam na silny dotyk Bożego działania. Najlepiej taki, żebym aż z krzesła spadła 😉 Nic takiego się nie wydarzyło. Po modlitwie wstawienniczej otrzymałam kartkę ze słowami i obrazami, które Bóg do mnie skierował. Nie będę jednak rozpisywać się nad jej treścią, tylko nad tym co najmocniej we mnie uderzyło 🙂

„Pan daje Ci zbroję, abyś była wojowniczką,
ale czeka na Twoją decyzję, abyś była wojowniczką Pana.”

Jest to dość wymowny przekaz, ale wtedy nie rozumiałam tego. Trudno było mi to pojąć. Może mam wyjść na ulicę i krzyczeć ubrana w zbroję „Nawróćcie się!” Jednak taka wizja mnie nie przekonywała do niczego. Wiedziałam, że te słowa są tak bardzo ważne. Tyle, że nie wiedziałam co, po co i dlaczego? Ciekawe są również kolejne dwa zdania, które były śmieszne dla mnie.

„Ty wiesz co masz zostawić, co zmienić,
masz otworzyć usta i mówić o Panu.
Nie bój się, idź pod prąd ducha tego świata.”

Bałam się ludzi i nie rozumiałam czego Bóg ode mnie chce… Wolałam siedzieć cicho i cieszyć się w Bogu gdzieś na uboczu. Te słowa poznania były jednak tak mocne, że długo za mną chodziły. Szczególnie, że były podparte wspaniałym słowem Bożym 🙂

„(…) I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza,
odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała.
Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić,
byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań,
i według nich postępowali.
Wtedy będziecie mieszkać w kraju, który dałem waszym przodkom,
i będziecie moim ludem, a Ja będę waszym Bogiem. (…)”

Ez 35, 26-28

Ta obietnica, to słowa bardzo mnie umocniło. Byłam jednak chwiejna i po pewnym czasie moje relacje z Bogiem Ojcem znów zaczęły słabnąć. Cały czas szukałam Boga. Chciałam go doświadczyć. Słyszałam o uzdrowieniach, naprawionym życiu i też tego chciałam. Wspólnota w mojej parafii była trochę inna niż ta, która prowadziła rekolekcje. Było w niej smutno i wiele osób nie chciało słuchać o tym, że jakiś młokos wchodzi lub próbuje wejść w relacje z Bogiem. To było trudne i ciężkie. Myślałam, że może mają racje…

Jakiś rok później za namową zaprzyjaźnionego księdza pojechałam na rekolekcje Młodzi na Maxa (te wcześniejsze, to były REO). Tak wyszło, że pierwszego dnia wyjazdu pochorowałam się, grypa murowana. Ale nie zniechęciłam się, chociaż przez dwa dni prawie nie mogłam mówić 😉 Rekolekcje te prowadziła znów wspólnota z REO. Cieszyłam się z tego powodu. Szczególnie, że były one kierowane do młodego pokolenia. Bez teologii i formułek. Po prostu rozmowy, śpiew, świadectwa. Sama radość 😀 Na koniec rekolekcji tak, jak wcześniej znów odbyła się modlitwa o wylanie Ducha Świętego. Bardzo przeżyłam ten czas. Był i jest on dla mnie ważny. Kolejny, jeszcze większy krok w stronę Chrystusa. Tym razem Duch Święty zabrał ode mnie smutek, byłam bardzo szczęśliwa 😀 Znów otrzymałam wiele słów i obrazów. Bóg wybaczył mi, że od Niego odchodziłam. Przyszedł do mnie z miłością i to ogromną oraz umiłowaniem Eucharystii. Od tamtej pory przeżywam każdą msze świętą, a czas przyjęcia Chrystusa do serca jest czymś niezwykłym 🙂 Ponownie dostałam ważne, poruszające mnie słowa, które nie do końca chciałam przyjąć. Najwidoczniej to nie był jeszcze ten czas, by je zrealizować 🙂

Bóg zaprasza Cię do walki o wiarę, do mówienia o Jezusie,
do odbudowania tego co zostało zniszczone.
Zaprasza Cię do Świadectwa Wiary.”

Te słowa były już bardzie konkretne i bezpośrednie. Nie czułam się, jednak do tego zdolna. Co w tym wszystkim jest piękne, to to, że Bóg uwolnił mnie od lęków przed ludźmi i przed czymkolwiek. Moja samoocena, poczucie wartości zaczęło wzrastać. Po tych rekolekcjach otrzymałam ogrom siły od Ducha Świętego. Właśnie poprzez Ducha Świętego zbliżyłam się bardziej do Boga. Tylko, to nie było jeszcze tak oczywiste 🙂 Wspaniałym darem, który otrzymałam na wylaniu były również słowa skierowane właśnie do mnie. Kiedy je czytam, to wciąż się wzruszam 🙂

„O jak piękna jesteś, przyjaciółko moja,
jakże piękna!
Oczy twe jak gołębice
za twoją zasłoną.
Włosy twe jak stado kóz
falujące na górach Gileadu. (…)”

PnP 4, 1

„(…) Oczarowałaś me serce, siostro ma, oblubienico,
oczarowałaś me serce
jednym spojrzeniem twych oczu,
jednym paciorkiem twych naszyjników. (…)”

PnP 4, 9

To było i jest 1000% do samooceny 😀 Dało mi, to do zrozumienia, że Bóg mnie kocha i to bez względu na moje grzechy czy kompleksy. Jestem piękna! 😀 Jak cudownie jest to usłyszeć i to od samego Boga! 🙂 Duch Święty z tych rekolekcji od razu zaprowadził mnie na kolejne, które rozpoczęły się od razu po Młodych. I były to rekolekcje te same, co rok wcześniej. Potrzebowałam ich i czułam to bardzo. Kolejne bliskie spotkanie z Bogiem okazało się być jeszcze bardziej owocne. Cieszyłam się każdym słowem, każdym kolejnym spotkaniem 🙂 Słuchałam znów pieśni i świadectw, ale tym razem tak naprawdę. Otworzyłam się na ludzi, a raczej Duch Święty otworzył moje serce. W ogromnej radości, w czytaniu Pisma Świętego minęło kilka niedziel. I znów modlitwa o wylanie, i to już trzecia 🙂 Znów czekałam na fajerwerki. Co ciekawe, to tym razem je dostałam. Tylko inaczej niż się spodziewałam 😀

„Pan przypomina, że Cię tu zaprosił”
„(…) Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą (…)”

Iz 41, 8-17

Czy to nie wspaniałe, że Bóg upomina się o mnie, o każdego? 🙂 Wyżej podałam fragment słowa podany przez wstawienniczkę, ale całość jest dłuższa i bardzo mocna. W momencie, kiedy Bóg podnosił mnie do góry, to wciąż nie czułam się kimś ważnym lub wyjątkowym… A Bóg od tak mówi mi, że jest ze mną 🙂 Dla mnie to było i jest wspaniałe 🙂 Co ciekawe otrzymałam kolejny dar. Umiłowanie Słowa Bożego! Coś wspaniałego! Teraz wiem, że czytając Słowo, poznaję i zbliżam się do Ojca. A jeszcze fajerwerki… 😀

„Pan namaszcza Twoje ręce – czujesz mrowienie”

Najlepsze jest to, że tak było. Usłyszałam jak ktoś otrzymał poznanie – Bóg namaszcza ręce! Te osoby czują ciepło i mrowienie na dłoniach! Wstawienniczka zapytała się, czy coś czuje? Cudowne było to, że czułam to mrowienie. Pan przyszedł w mocy Ducha Świętego i namaścił moje dłonie 🙂 Byłam tylko ciekawa, do czego? Wróciła do mnie wizja o nawracaniu… Nie rozumiałam znów tego. Mam biegać od człowieka do człowieka i uzdrawiać? Przecież tak się nie da… Przynajmniej tak mi się wydawało. Bóg mówił do mnie jeszcze wiele 🙂

„W obecności Twej zanika strach”

Dalej bałam się wielu rzeczy i po tym poznaniu rozpoczął się proces uzdrawiania mnie. Ważne słowa, które również utkwiły w mojej pamięci były jeszcze inne 🙂

„Bóg daje Ci słyszeć swój głos:
Tyś moja córka umiłowana.
Abyś dziś usłyszała,
że namaszcza Cię do mężności”

Znów mocne słowa i znów nie wiem, co mam z nimi  zrobić 🙂 Oczywiście na początku szukałam odpowiedzi na każde słowo, na każde poznanie. Wiedziałam, że dzwoni, tylko nie wiedziałam, w którym kościele 🙂 Jeszcze lepsze okazały się słowa z Pisma do tego poznania 🙂

„(…) Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą,
i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie.
Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się,
i nie strawi cię płomień. (…)”

Dla mnie to był szok.  Bóg mnie tak umacnia, osłania i posyła. Mnie! Prostego człowieka, marnego grzesznika… I według poznania Bóg pozostawił mi decyzję. Do mnie należał i należy wybór, czy pójść za Nim?

Szukałam, podnosiłam się i upadałam. Krótko po rekolekcjach wróciłam do szarości życia, problemy przytłoczyły mnie ponad moje możliwości. I tak jakoś zapomniałam o wszystkich ważnych i poruszających mnie słowach. Odeszłam ze wspólnoty. Nie widziałam sensu trwania w niej. I żyłam dalej. Nie było łatwo…

Po jakimś czasie mama wynalazła w internecie wspaniały program ze wspaniałymi ludźmi. A dokładnie Dotyk Boga! W tym programie, a szczególnie w podejściu prowadzącego (Michała) i jego gości do Boga i drugiego człowieka było coś niezwykłego. Też tego chciałam i to już tak na stałe. Na początku słuchałam tego co mówił prowadzący z dystansem. Wyczuwałam grunt. I przekonałam się. Radość i pokój odnajdywałam w tym programie, w modlitwie tam prowadzonej i w usłyszanych świadectwach. Po pewnym czasie problemy znów mnie przytłoczyły i przestałam słuchać.

Jednak po krótkiej przerwie wróciłam do słuchania, co raz bardziej też czytałam PŚ. Zaczęłam stawać się co raz bardziej stała w Bogu. Bez Boga, bez rozmowy z Nim i czytania PŚ nie mogłam żyć. A zaczęło się to około roku temu. Najcudowniejsze jest to, że sama zostałam uzdrowiona 😀 Napiszę o tym następnym razem 😉 Nie chcę Was zanudzać 😉 Zdarzyło się potem, że szukając nowości Dotyku Boga znalazłam coś innego. Rekolekcje Witka Wilka „Żyj z pasją”. Tego samego dnia odsłuchałam wszystkich trzech części. I radość wstąpiła we mnie niewyobrażalna! Czułam ciepło na całym ciele, mrówki i kompletny stan lekkości i uniesienia 😀 Po prosty Duch Święty dotknął mnie po raz kolejny i to w cudowny sposób! Stało się to jakieś dwa miesiące temu. I wtedy otrzymałam silne pragnienie ewangelizacji! Zaraz po tym zrodziło się pragnienie, by świadczyć na blogu. Prosiłam tylko Boga o potwierdzenie. I mi je dał!

Na początku września tego roku wróciłam do wspólnoty w mojej parafii. Powiedziałam Bogu, że jak odmieni wspólnotę, to wrócę. I odmienił 🙂 Na spotkaniu wspólnoty podczas modlitwy za moją grupkę (w sensie, w której jestem), padały same słowa o ewangelizacji i czułam, że to jest potwierdzenie. Najlepsze jest to, że kiedy wróciłam po spotkaniu, to Bóg mi coś przypomniał. A dokładnie wszystkie trzy wylania Ducha Świętego. Już cztery lata temu zapraszał mnie do ewangelizowania, ale ja tego nie rozumiałam i nie byłam jeszcze gotowa. Ale On już wtedy mnie uzdrawiał i powoływał! Dla mnie jest to piękne 😀 Mam być wojowniczką Pana, świadczyć i odważnie mówić o Panu! 🙂 A do tego jeszcze namaszczenie rąk 🙂 Ciekawe jest to, że niemal wszystko czego się dotknę to mi wychodzi 🙂 Uzdrawiania się już nie boję, jeśli Bóg tak będzie chciał, to ja przyjmę to.

Wpis ten miał wyglądać trochę inaczej i być krótszy, ale cóż 🙂 Mam nadzieje, że Was nie zanudziłam 😉 Droga była trudna, ciężka i kręta, ale Pan mnie odnalazł i posłał Swego Ducha, by mnie prowadził. W przeciągu ostatnich miesięcy moja relacja z Bogiem Ojcem zamieniła się na relację z Bogiem Tatusiem 🙂 Sprawia On cuda każdego dnia 🙂 Zmienia życia moje i mojej rodziny 🙂 Wszystko jednak sprowadziło się do powiedzenia mu „TAK!”

Bóg zaprasza każdego z Nas, tylko trzeba przyjąć zaproszenie. Oddać się  Mu całym sercem 🙂 I nie zniechęcać się, jeśli coś nie dzieje się na pstryknięcie palca. Czasem Bóg pokazuje swą moc stopniowo, czasem od razu 🙂 Zapraszam Was do powiedzenia Bogu TAK i zawierzenia mu swoich spraw 🙂 Zapraszam Was do czytania PŚ! Jeśli chcecie poznać Boga, to to najlepszy sposób 🙂 Jeśli chcecie bardziej zagłębić się w Boga, to poszukajcie radosnej wspólnoty 🙂 Posłuchajcie Dotyku Boga 🙂 Gwarantuje i zaświadczam, że oddanie życia Bogu zmienia życie 😀 Amen! ❤

Pozdrawiam

Kmacisia 🙂

 

Wszystkie cytaty o poznaniach i cytaty z Pisma Świętego zaczerpnęłam z trzech kartek, które otrzymałam na wylaniach ducha Świętego 🙂