Witajcie

Moi drodzy, prawda ta jest Wam z pewnością znana, gdy jest chora dusza i chore jest ciało. Prawda ta stała mi się ostatnio bardzo bliska. Jak w życiu każdego człowieka miewałam lepsze i gorsze dni. Ostatnio było jednak tylko gorzej. Troska i choroba zaczęły toczyć moją duszę. Wiem, to nie najlepszy wstęp. Być może i rozwinięcie takie będzie. Na pewno jednak będzie prawdziwe…

Od zawsze kochałam pisać. Pierwsze moje teksty powstawały, gdy miałam 14 lat. To była pasja, emocje, prawda. Z czasem, gdy zaczęłam prowadzić bloga, coś zaczęło się też zmieniać.

W tle swojej twórczej pracy słyszałam od wielu osób: „Co ty robisz? Za darmo? Jak chcą czytać albo korzystać z twoich przepis, niech płacą!”

A ja robiłam to tak po prostu, bo to dawało mi radość i ujście moim emocjom. W dodatku gdzieś ciągnął się za mną cień z dzieciństwa, skoro brakowało ci czegoś kiedyś, nie może ci zabraknąć tego teraz…

Powoli przeradzało się to w niezdrową obsesję. Muszę dużo pisać, by dużo sprzedać, by dużo zarobić. Odniosłam sukces! Wydałam cztery książki!

Łącznie przez dwa lata kupiło je może 30 osób. Załamka. Dlaczego mi nie idzie?! Muszę zrobić wszystko, by ludzie chcieli kupować to, co robię.

I co? Blog zamieniłam w targ, siebie w kłębek nerwów, a każda kolejna porażka odbijała się głosem w głowie: „Nic ci nie wyszło! Nie jesteś nic warta”, „Jesteś jak wrzód dla swojej rodziny”. To straszne, ale od tygodni prawie nie spałam. Prawie cały czas słyszałam te słowa.

Potem padło proste pytanie: „Boże! Gdzie jesteś?” Moja niezdrowa zachłanność i próba udowodnienia sobie, jaka to jestem wspaniała, za skutkowały poczuciem bezsensu życia, mojej osoby, bezsennością i osłabieniem.

Wszystko, bo ja muszę. JA! Moje JA!. Na tronie mojego serca. Tak łatwo było zepchnąć z niego Chrystusa.

Dziś przyszła zmiana. Krótka rozmowa z rodziną, wniosek wyciągnięty, modlitwa, słowo i wolność.

„Lepiej być ubogim, a mieć zdrowe ciało, niż być bogatym, a mieć ciało strapione chorobą. Czerstwego zdrowia pragnę bardziej niż złota, a pogody ducha bardziej niż pereł. Nie ma bogactwa nad zdrowe ciało, i nie ma uciechy nad radość serca. Lepsza jest śmierć niż marne życie, lepszy wieczny odpoczynek niż ustawiczna choroba […]. Przysmaki leżące w obfitości przed zaciśniętymi ustami są niczym dary postawione przed bożkiem: które ani nie jedzą, ani nie rozkoszują się wonią? Podobnie jest z tym, kto ma bogactwo, a nie może z niego korzystać. Patrzy nań swymi oczami i wzdycha, podobnie jak wzdycha eunuch obejmujący dziewicę […]. Nie dopuszczaj do siebie zgryzoty i nie wyniszczaj się przez samoudręczenie. Radość serca jest życiem człowieka, pogoda ducha ludzkiego odpędza gniew. Uwolnij swą duszą, rozwesel swoje serce, a udrękę odpędź od siebie daleko; bo wielu zgubiła troska, a udręka korzyści nie przynosi. Zazdrość i troska skracają dni a zmartwienie przedwcześnie sprowadza starość. Lepiej jest zmienić usposobienie niż [zmienić] przysmaki, wtedy i zwykłe pożywienie wychodzi na zdrowie.

Mądrość Syracha 30, 14 – 25

Czy mi to wystarczy? Tak. A gdzie był Bóg? Ze mną, tylko ja postawiłam coś innego na pierwszym miejscu. Gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu. To prawda, którą warto zapamiętać. Bóg nas nie opuszcza, bywa, że to my stawiamy na piedestale kogoś lub coś i to my odsuwamy się od Boga. Bo w głowie chętnie brzmi „muszę”, ale czy na pewno?

Dziękuję Ci Ojcze za to, że jesteś ze mną i uwolniłeś mnie spod tego udręczenia.

Niech Wam Bóg błogosławi!

Pozdrawiam

Kmacisia ❤